Ile pieniędzy oddajemy Gminie i co za to mamy
  • Konieczność rozliczenia podatku dochodowego za 2012 r. spowodowała, że postanowiłem podliczyć ile oddałem naszej Gminie w zeszłym roku.
    Zgodnie z ustawą o dochodach jednostek samorządu terytorialnego Gmina otrzymuje 39,34 % z podatku dochodowego każdego swego mieszkańca.
    Po podliczeniu wyszło mi, że wraz z mą 1-szą małżonką oddaliśmy Gminie 10.171,35 zł.
    Skonstatowałem też, że na mej ulicy nie mieszkam sam. W sumie na mej ulicy mieszka (w 2012 r. mieszkało) 9 rodzin. Zakładam, że "dochodowo" jesteśmy z mą 1-sza małżonką średniakami. Zatem mieszkańcy mej ulicy zapłacili w 2012 r. Gminie +/- 90.000 zł. Przez ostatnie 5 lat uzbierałoby się tego pewnie ze 300.000 - 400.000 zł jak nie więcej.
    Co z tego dostaliśmy? Nic. Dokładnie nic. Oczywiście to "nic" dotyczy inwestycji w infrastrukturę. Dostaliśmy za to kupę urzędników, pewnie jakieś remonty w szkołach i obiektach gminnych, parę napraw ulic etc.
    Ciekaw jestem jak będziemy postrzegać Gminę ( i jej organy) gdy spojrzymy na nią pod katem tego ile pieniędzy trafia z naszej kieszeni do Gminy?
    Uważam, że argument ile konkretnie pieniędzy oddają mieszkańcy Gminie powinien być używany jako argument tam gdzie pojawiają się żądania ze strony mieszkańców o poprawę infrastruktury.
    Ciekaw jestem tez jakby to wypadło gdyby popatrzeć ile oddają Gminie poszczególne sołectwa...
  • Jest jeszcze kwestia tego, gdzie chcesz oddawać swoje podatki. ;)
    Widząc ile urzędnicy robią dla Ciebie możesz zdecydować gdzie Twoje podatki pójdą.
    Dla mnie nierozstrzygnięte zostaje pytanie czy najpierw musisz zobaczyć efekty, aby zechcieć w tym uczestniczyć, czy uczestniczyć, aby zobaczyć efekty.
    Odpowiedź jak dla mnie wcale nie jest oczywista, bo aby zobaczyć efekty nie zawsze potrzeba środków finansowych.

    Takie obliczenia są bardzo dobre, uświadamiają ile środków przekazujesz gminie, to nierzadko bardzo wiele zmienia w podejściu do władz i ich ocenie.
  • Wedle danych przytaczanych przez TR (numer z 04.04. br. - tabela na str. 25) mieszkańcy Gminy Wiązowna odprowadzili w 2011 r. tytułem PIT 31.619.433 zł, zatem do kasy gminy w 2011 r. trafiło z tego tytułu 12.439.084 zł. Niewątpliwie są to duże pieniądze. Faktem jest, że obsługa zadłużenia i koszty funkcjonowania oświaty + pensje urzędników pożerają znakomitą część tych pieniędzy, ale od momentu gdy sobie uświadomiłem ile pieniędzy oddała Gminie "moja ulica" trudno mi pogodzić się z tym, że nasza ulica ( i ulice sąsiednie też) nie dostała w ostatnich latach absolutnie nic pod postacią inwestycji. Nie żądam asfaltu, ale kilka ciężarówek żwiru w roku dla wyrównania dziur w drodze, uważam, że się nam mieszkańcom po prostu należy...

    Wysokość tzw. funduszy sołeckich dla poszczególnych sołectw jest (w świetle powyższych kwot) jest kpiną w żywe oczy...
  • 12 439 084 - czy są to również pieniądze, które UG oddaje Otwockowi, a ten w postaci Janosikowego oddaje "biedniejszym"? Pytam poważnie, bo nie wiem.

    Z resztą ciężko mi polemizować, bo w dużej mierze się zgadzam.
  • Z naszego PIT-u do Powiatu trafia 10,25%. 1,6 % naszego podatku trafia do Województwa ( + 14,75 % z podatku CIT) .
    Zatem brak argumentu do kłócenia się z powiatem o zrobienie czegoś z drogami powiatowymi (Pęclińska, Kącka, Nizinna) które są mniej dopieszczone :)) niż drogi gminne. Powiat odpowie, że nic wam nie zrobimy bo i tak kasy z was mamy niewiele... Zresztą w naszym przypadku i tak jest już po powiecie... Szpital zasysa wszystkie możliwe pieniądze, więc i na spinacze im niedługo pewnie zabraknie... A my tu panie o asfaltach na Pęclińskiej fantasmagorie prawimy...
    Post edytowany przez Edziu 2013-05-09 12:24:42
  • Nie! Źle mnie zrozumiałeś (chyba) - nie chodziło mi o to, żeby się kłócić z powiatem... Zastanawiałem się jedynie czy z wyliczonego przez Ciebie podatku WSZYSTKO dostaje gmina, czy z tych pieniędzy część oddaje powiatowi na janosikowe (jakby ktoś nie wiedział powiat otwocki jest bardzo bogaty, ma świetne drogi, infrastrukturę i oddaje janosikowe "biedniejszym").
  • Tego przyznam nie wiem, czy nasza gmina przekroczyła współczynnik powyżej którego płaci "janosikowe". Chyba nie. Az takiego dobrobytu u nas nie ma.
    Poza tym z tego co kojarzę to janosikowe płaci Otwock jako miasto a nie powiat....
  • Mataj pisał(a):

    czy z wyliczonego przez Ciebie podatku WSZYSTKO dostaje gmina, czy z tych pieniędzy część oddaje powiatowi na janosikowe.


    Gmina "oddaje" powiatowi jedynie darowizny na określone cele, ostatnio np. na naprawę ul. Góry Warszawskie.

    Edziu pisał(a):

    Tego przyznam nie wiem, czy nasza gmina przekroczyła współczynnik powyżej którego płaci "janosikowe". Chyba nie. Az takiego dobrobytu u nas nie ma.
    Poza tym z tego co kojarzę to janosikowe płaci Otwock jako miasto a nie powiat....


    Nie dam głowy, ale wydaje mi się że właśnie powiat płaci janosikowe. Swego czasu starosta mocno promowała akcję przeciw janisikowemu.
    Gminy Wiązowna i Józefów są najbogatsze w powiecie, jeśli chodzi o dochody mieszkańców. (per capita).

    Edziu pisał(a):

    z drogami powiatowymi (Pęclińska, Kącka, Nizinna)


    Pęclińska i Nizinna (Gościniec) nie są drogami powiatowymi.

    Edziu pisał(a):

    W sumie na mej ulicy mieszka (w 2012 r. mieszkało) 9 rodzin. Zakładam, że "dochodowo" jesteśmy z mą 1-sza małżonką średniakami. Zatem mieszkańcy mej ulicy zapłacili w 2012 r. Gminie +/- 90.000 zł. Przez ostatnie 5 lat uzbierałoby się tego pewnie ze 300.000 - 400.000 zł jak nie więcej.
    Co z tego dostaliśmy? Nic. Dokładnie nic. Oczywiście to "nic" dotyczy inwestycji w infrastrukturę. Dostaliśmy za to kupę urzędników, pewnie jakieś remonty w szkołach i obiektach gminnych, parę napraw ulic etc.


    Teraz wiem co pani wójt ma na myśli mówiąc ciągle o mentalności roszczeniowej mieszkańców ;-)
    Na mojej ulicy mieszka tyle samo rodzin, a w nich również spora ilość dzieci, z których zdecydowana większość korzysta z dobrodziejstw gminnej oświaty. Dla nich "jakieś remonty w szkołach" są istotne. Zatrudnienie w urzędzie zostało z tego co wiem mocno zredukowane.
    Gmina ma za zadanie zaspokojenie zbiorowych potrzeb wspólnoty samorządowej. To, co są najważniejsze potrzeby decydują rada i wójt, i oczywiście państwo Polskie. Wyczytałem z Twojego postu taki podtekst, że zarzucasz gminnym władzom niegospodarność, jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy. Oprócz zatrudnienia asystenta nie widzę jaskrawych przykładów wyrzucania pieniędzy. A może Ty masz całkiem inną wizję konstrukcji budżetu? Za 1,5 lat będą wybory. ;-)

    Fundusz sołecki uważam za krok w dobrym kierunku. Ale znając trochę, jak wygląda proces decyzyjny w sołectwie, nie chciałbym żeby sołectwa dysponowały naprawdę dużymi pieniędzmi.
    Post edytowany przez obcy 2013-05-09 14:22:34
  • Wiadomo, że oświata "dusi" budżety wszystkich gmin w Polsce. Wawa wydaje na oświatę ponad 1,2 mld złotych... W buty pt: "oświata" gminy zostały ubrane przez ustawodawcę, więc jedyne co mogą robić to likwidować szkoły aby ciąć etaty nauczycieli, bo na nic więcej karta nauczyciela nie pozwala.


    Nie postulowałem bynajmniej aby 100 % kwot zapłaconych przez mieszkańców w postaci podatku było inwestowanych w ich bezpośredniej okolicy. Tak jak pisałem - nie chodzi o zrobienie asfaltu do każdej posesji ale minimalną choćby dbałość o drogi. W wielu miejscach kilka ciężarówek żwiru / destruktu skutecznie załatwiłoby sprawę - jeżeli to jest roszczeniowość to czy znaczy to, że mieszkańcy nie mają prawa domagać się kupy żwiru na dziury w drodze? Myślę, że gdyby gmina stawiała sprawę otwarcie: chcemy poprawić nawierzchnię na ulicy X. Gmina ma na to kwotę Y. Pytanie do ludzi korzystających z ulicy X ile się dorzucą do inwestycji; i ludzie odpowiedzieliby wrzucając coś do kapelusza (ja przynajmniej bym tak zrobił). W ten sposób można dużo zrobić.

    Nie zarzucałem gminie niegospodarności - choć patrząc na koszty funkcjonowania aparatu urzędniczego gminy per capita (vide ranking RZ) to można się zastanawiać czy druga najdroższa w kraju administracja gminna nie jest właśnie swego rodzaju rozrzutnością pieniędzy.

    Kwestia nadzoru nad wydawaniem pieniędzy z funduszy sołeckich jest oczywiście ważna. Ale z funduszy sołeckich mają szansę być finansowane inwestycje które są blisko mieszkańca i z których korzysta ogół. Zrobienie zwykłego chodnika albo postawienie 2 latarni jest niekiedy "awansem cywilizacyjnym" dla danej ulicy. Dlatego postulowałbym aby fundusz sołecki powstawał jako np. stały udział (np. 1 %) w kwotach otrzymywanych przez gminę od mieszkańców danego sołectwa. Może to zaktywizowałoby ludzi do współdecydowania o wydatkowaniu takich pieniędzy, bo jak słyszałem na spotkania sołeckie na których decyduje się o tym przychodzi po kilkanaście osób. Byłoby to więc i z pożytkiem dla aktywności mieszkańców.
  • Wszystko jak zwykle wraca do pytania, jak władze gminne promują partycypację i powstanie lokalnych inicjatyw. Obecnie dla mieszkańców ul. X często jest łatwej naprawić drogę gminną bez pytania zarządcy drogi Jeśli władza nie wychodzi z inicjatywy współpracy i pomaga im się organizować, nic z tego nie będzie. Za biurkiem można długo czekać na powstanie lokalnych inicjatyw. Piękna strategia rozwoju społecznego nie jest wystarczająca.

    Co do rankingu w RZ, czy Ty znasz nowszy niż ten z 2010 roku? Pod koniec ubiegłej kadencji zatrudnienie było naprawdę wysokie, związane z realizacją wizji szybkiego "rozwoju" ówczesnego wójta, ale trzeba też pamiętać, że jednostki, które często są poza urzędem, u nas były (lub są jeszcze) wydziałami urzędu (GCI, gospodarka komunalne/WT, obsługa oświaty). Chętnie poznaje nowsze liczby.

    Co do wysokości Funduszu Sołeckiego według zapłaconych podatków jestem sceptyczny. To mogłoby powiększyć nierówności w rozwoju, nawet prowadzić do gettoizacji, z wszystkimi negatywnymi skutkami również dla bogatszych, jak choćby kryminalność. Jest też problem praktyczny, jak tajemnica skarbowa. Gminie nie ma obchodzić, ile pojedynczy mieszkańcy zarabiają. Albo trzeba na pewno zatrudnić więcej urzędników w izbach skarbowych, którzy mają się zajmować rozdzieleniem pieniędzy według sołectw. Trzeba też zmienić wzory deklaracji podatkowych, bo obecnie nie ma rubryki "sołectwo", tylko miejscowość.
    I już wróciliśmy do jednego z moich ulubionych tematów: Czy mieszkańcy Wiązowny Kościelnej powinni podać w deklaracji podatkowej jako miejscowość prawdę, czy to co jest napisane w dowodzie/meldunku? Może pytać MF o interpretację przepisów podatkowych? ;-)
  • obcy pisał(a):


    Edziu pisał(a):

    Tego przyznam nie wiem, czy nasza gmina przekroczyła współczynnik powyżej którego płaci "janosikowe". Chyba nie. Az takiego dobrobytu u nas nie ma.
    Poza tym z tego co kojarzę to janosikowe płaci Otwock jako miasto a nie powiat....


    Nie dam głowy, ale wydaje mi się że właśnie powiat płaci janosikowe. Swego czasu starosta mocno promowała akcję przeciw janisikowemu.
    Gminy Wiązowna i Józefów są najbogatsze w powiecie, jeśli chodzi o dochody mieszkańców. (per capita).


    Wedle informacji pochodzących od radnego J. Budnego z 2011 powiat przekazał 3.9mln pln janosikowego.

    Edziu - obawiam się, że współdecydowanie o środkach sołeckich skończyłoby się tak jak współdecydowanie radnych o środkach gminnych - każden jeden ciągnie kocyk w swoją stronę i kończy się tak, że wygrywa ten kto ma chody lub silniej ciągnie. Przepraszam, jakoś nie ufam zbiorowej mądrości ludu.

    Edit: zamknięto tag
    Post edytowany przez obcy 2013-05-09 16:10:14
  • jakby ową "zbiorową mądrość ludu" nieco skanalizować tzn. wskazać na co można pieniądze wydać to może nie byłoby tak źle. Faktycznie - gdyby dać ludowi zupełnie wolną rękę to jeszcze by jakiś pomnik postawili, albo nasadzili tulipanów na klombie. Jeżeli fundusz sołecki będzie można wydać np. tylko na: chodnik, oświetlenie uliczne, naprawę nawierzchni, wiatę przystankową etc to nie powinno dojść do wyrzucenia pieniędzy w błoto... A to, że każdy będzie ciągnął w swoja stronę? W Polsce altruistyczny sposób myślenie się nie przyjął...
  • Myślę żę lokalne inicjatywy bardzo by odżyły gdyby ich koszty można było sobie odpisać od podatku. Koszt zrobienia stu metrów porządnej drogi to dla gminy pewnie kilkaset tysięcy złotych, tymczasem mieszkańcy danej ulicy mogli by osiągnąć to samo za 10% tej kwoty. Tylko po co wtedy była by administracja, na dodatek taka co podjęła się za nasze podatki zapewnić infrastrukturę i się z tego nie wywiązuje?
  • nightwatch pisał(a):

    Myślę żę lokalne inicjatywy bardzo by odżyły gdyby ich koszty można było sobie odpisać od podatku.


    Ano można, formalizując inicjatywę jako organizacja pożytku publicznego.
  • Tylko po co wtedy była by administracja, na dodatek taka co podjęła się za nasze podatki zapewnić infrastrukturę i się z tego nie wywiązuje?


    Dobre pytanie. W latach 30-ych XX w. w Urzędzie gminy Zabłudów (Podlasie) zatrudnionych było w sumie 6 urzędników (w tym wójt i woźny urzędu). I co? I wszystko działało...
  • Edziu pisał(a):


    Dobre pytanie. W latach 30-ych XX w. w Urzędzie gminy Zabłudów (Podlasie) zatrudnionych było w sumie 6 urzędników (w tym wójt i woźny urzędu). I co? I wszystko działało...



    W drugiej połowie lat '90-ych miałem odtwarzacz mp3, który miał 32MB pamięci. I co? I wystarczało. ;)
    Trochę nietrafiony argument jak dla mnie.
  • W Wiązownie było podobno.

    A ja nie mogę się nadziwić, kiedy widzę urzędy gmin np. w Austrii. Ten np. ma 6 pracowników, z burmistrzem (wójtem) i dwoma pracownikami fizycznymi. http://www.st-konrad.at/Verwaltung.php
    Prawda, oni mają tylko 10% naszej liczby mieszkańców, i 20% powierzchni. Ale jest gminna szkoła, przedszkole, wszystko czysto, odśnieżone, nawet piękna i informatywna gazeta gminna (i ile organizacji tam się reklamuje!).

    Ale ten argument jest prawdopodobnie również nietrafiony. Widocznie gmina tam nie ma tyle zadań jak w Polsce, szczególnie w zakresie papierologii. Nie ma pomocy społecznej, jako gminnej instytucji. Oczywiście tam żyją również osoby, które potrzebują pomoc, i z regułą dostają pomoc, głównie od różnego rodzaju organizacji. Nie ma planowania przestrzennego, urbanistyki. Ale wszystkie inne zadania naszego urzędu są tam jakoś realizowane, bez specjalnych wydziałów i referatów.

    W ramach projektu "Wzmocnienie potencjału i modernizacja zarządzania Gminą Wiązowna" delegacja z naszej gminy odwiedziła niedawno gminę w Niemczech.
    http://www.wzonline.de/nachrichten/newsdetails-allgemein/article/delegation-aus-polen-schaute-sich-verwaltung-an.html
    Z ciekawostek różniących obie gminy należy wymienić m.in. liczbę urzędników. Tam jest ich zaledwie 34, w Wiązownie 2 razy więcej. W gminie Wangerland jest zaledwie 2 procent dróg gruntowych, w gminie Wiązowna 50
    http://www.linia.com.pl/index.php/component/content/article/69-wokol-nas/4328-jakosc-jest-najwazniejsza
    W tej gminie, porównywalnej z naszą, liczyłem 38 urzędników, nie wiem czy to wszyscy. Budżet mają porównywalny do naszego (niecałe 17 mln EUR).
    Ciekawe jakie są wnioski z wizyty, i z całego projektu (811 160,00 zł z naszych pieniędzy)?
    Post edytowany przez obcy 2013-05-10 16:43:31
  • Mataj pisał(a):

    W drugiej połowie lat '90-ych miałem odtwarzacz mp3, który miał 32MB pamięci. I co? I wystarczało



    No właśnie problem w tym, że postęp techniczny w kompresji danych jest odwrotnie proporcjonalny do postępu kompresji norm prawnych. Te się nie dają jakoś kompresować albo chociaż kompaktować, choć najbardziej chciałby aby się one kompostowały...
    Post edytowany przez obcy 2013-05-10 18:45:16
  • Niezupełnie to samo miałem na myśli ;) Jednak zgadzam się z Tobą w dużej mierze...

    Ps. Kompresja MP3 od tego czasu nie uległa większej zmianie od czasu pojawienia się w 1991.
  • Nie wazne ile z podatkow idzie do UG - ile by nie poszlo, zawsze bedzie za malo! Czy wiecie, ze w latach 2006-2008 na WZ czekalo sie niemal rok, bo nadrabialismy zaleglosci z lat ubieglych? Wiecie ile teraz sie czeka? Dzis bylem i pytalem ile potrwa przepisanie WZ z duzej dzialki na nowe dzialki powstale z podzialu tej duzej. Czas oczekiwania ok. 6-9 miesiecy. Sorry, ale to jest kpina! Wczesniej mowili, ze to tyle trwa, bo trzeba uzgodnienia robic z Lasami Panstwowymi, elektrownia, wodociagami, sasiadami. Teraz wszystko jest juz uzgodnione! Dlaczego wiec nadal to tyle trwa!? No i co z terminem miesiecznym na sprawy prostsze i dwumiesiecznym na szczegolnie trudne?
    Urbanisty w UG oczywiscie nie ma - jest zewnetrzny (outsiurcing). Kurcze, to jednak sa jaja i... niegospodarnosc! Wojt nawoluje do meldowania sie w gminie, do placenia tu podatkow. A czy ktos policzyl ile kosztuja zaniechania w urbanistyce i ilu inwestorow olalo gmine, bo nie chcieli na papiery czekac dluzej niz trwa budowa domu? Ile osob nie osiedlilo sie tu, bo nic tu nie mozna zalatwic!

    No i jeszcze kwestia rozdentej administracji. Jak rozumiem, outsourcingowany urbanista nie jest urzednikiem chociaz de facto role urzednika wypelnia. Ciekawe jaka jest rzeczywista liczba urzednikow i pseudourzednikow...
  • Muszę Cię zmartwić moi przyszli sąsiedzi walczą już ponad rok o WZ. Jak człowiek dostaje w ryja na samym początku, to niech się potem UG nie dziwi, ze się ludzie tu nie meldują. Chociaż ja to zrobiłem i wszystkich namawiam do tego, skoro już tu mieszkamy.

    Druga kwestia związana z rozwojem gminy - to czy ktoś wie czy plany przewidują gdzieś na terenie gminy strefę przemysłowa chociażby pod logistyke (przyszłe skrzyżowanie dwóch dróg klasy S), która przyciągnęlaby poważnych inwestorów, miejsca pracy i podatki od nieruchomosci oraz w miarę normalna architekturę a nie jakieś nieotynkowane gargamele z gazobetonu, składy złomu i innego szuwaksu.

    Czy kiedykolwiek zaistniał pomysł scalenia i podziału gruntów - czy nadal urbanistyki będzie odzwierciedlać przebieg pól, miedz i ilości wnuków i prawnukow tutejszych ex-rolników.

  • Zobacz tu (mapa studium)
    http://bip.wiazowna.pl/public/get_file.php?id=218436

    Tereny produkcyjno-usługowe to tylko Lekaro. Tam, gdzie faktycznie znajdują się dzisiaj usługi i przemysł (Wiązowna Nadrzeczna/Turystyczna, Boryszewska), tam w Studium są tereny mieszkalno-usługowe.

    Wątpię że można inaczej, po kilkudziesięciu latach dzikiej urbanizacji bez planu i ładu.
  • AlBundy pisał(a):


    Druga kwestia związana z rozwojem gminy - to czy ktoś wie czy plany przewidują gdzieś na terenie gminy strefę przemysłowa chociażby pod logistyke (przyszłe skrzyżowanie dwóch dróg klasy S), która przyciągnęlaby poważnych inwestorów, miejsca pracy i podatki od nieruchomosci oraz w miarę normalna architekturę a nie jakieś nieotynkowane gargamele z gazobetonu, składy złomu i innego szuwaksu.



    :) Wiesz jak człowiekowi z rana humor poprawić. Ja zadałem pytanie wójt, czy w kontekście braków wody w lato ktokolwiek zastanawiał się czy starczy wody dla ludzi, gdy powstanie CH Góraszka, ale odpowiedz była jak zwykle wymijająca. A Ty tu się o tak skomplikowane rzeczy pytasz jak planowanie przestrzenne...
    Nota bene uważam, że tego typu sprawy nie powinny być planowane na szczeblu gminnym, ale min. Powiatowym, do ew. konsultacji z władzami gminnymi. Przecież droga S17 i S2 nie są inwestycjami gminnymi, a krajowymi, które naprawdę warto wykorzystać ekonomicznie.
  • obcy pisał(a):

    Obcy - a masz moze taka mape dla terenow zalewowych??
  • Post edytowany przez Mataj 2013-05-15 09:37:25
  • "A paczył co tam pisze?" Tam nie ma mapy, za to cale 25 stron belkotu. Mezczyzni sa wzrokowcami - podlinkujesz jakas mapke? ;)
    Post edytowany przez v460 2013-05-15 09:39:45
  • A niżej paczył? Pod linkiem do dokumenta?

    Swoją drogą dokumenty opracowane były 6 lat temu. Biorąc pod uwagę "dziką urbanizację gminy", budowanie domów na rowach melioracyjnych, czy zasypywanie rowów, żeby wydębić te parę pln więcej z ziemi dziadka to już mocno się zdezaktualizowały.
    Btw. To są tereny zalewowe, co nie oznacza, że znajdziesz tam tereny podmokłe, źle lub nie-zmeliorowane.
    Post edytowany przez Mataj 2013-05-15 09:48:00
  • Nie cwaniakuj! ;)
    Pierwszy raz jak podlinkowales, to to byl link do dokumentu :D A pozniej zmieniles ;D
  • v460 pisał(a):

    Nie cwaniakuj! ;)
    Pierwszy raz jak podlinkowales, to to byl link do dokumentu :D A pozniej zmieniles ;D



    Nie cwaniakuj, bo szukasz jelenia, który Ci odpowiednie dokumenty znajdzie :P
  • Mataj pisał(a):


    Nie cwaniakuj, bo szukasz jelenia, który Ci odpowiednie dokumenty znajdzie :P



    Szukam? Czy znalazlem pare postow temu? :D

    PS.
    Dzieki! ;)
  • Mataj pisał(a):

    Swoją drogą dokumenty opracowane były 6 lat temu. Biorąc pod uwagę "dziką urbanizację gminy", budowanie domów na rowach melioracyjnych, czy zasypywanie rowów, żeby wydębić te parę pln więcej z ziemi dziadka to już mocno się zdezaktualizowały.


    Według osób zainteresowanych mapa nigdy nie pokazywała stanu faktycznego.
  • A na terenie zalewowym (ciąg ul. Modrzewiowej) Gmina dała niedawno ponad 30 WZ-ek, mimo, że to teren w zasięgu powodzi 100-letniej... Brak tam kanalizacji ale szamba (mimo zalewowości terenu) gminie nie przeszkadzały...

    Jak zgłosiłem do projektu studium uwagę, że studium nie przewiduje rezerw terenów pod rozwój sieci drogowej umożliwiające skomunikowanie z drogami głównymi terenów przeznaczonych pod zabudowę, to Wójt (jeszcze poprzedni supermenadżer) odrzucił moja uwagę bo nie widać potrzeb poszerzania istniejących dróg i budowy nowych...

    I na takie rzeczy o jakich piszę powyżej są wydawane nasze pieniądze...
  • Jest lista, ile pieniędzy dostanie każde sołectwo:
    image
    Wymienione jest Zagórze, które nie jest jednostką pomocniczą i nie należy do żadnej innej jednostki, więc zarządzenie jest niezgodne z prawem.

    http://bip.wiazowna.pl/public/get_file.php?id=271540
    582 x 810 - 135K
    Post edytowany przez obcy 2013-09-11 13:19:33
  • Jako, że bliższa ciału koszula zapytam na co w Kościelnej można sensownie wydać 33 k zł?
    Zdaje się, że z funduszu na 2013 r. miał powstać częściowo chodnik wzdłuż Pęclińskiej (od Kościelnej)...
  • UG opublikował na swojej stronie harmonogram zebrań wiejskich w sprawie środków z funduszu sołeckiego.

    http://www.wiazowna.pl/571-4704b86ebac25-49021.htm

    PS: Brakuje Osiedla Parkowego i Woli Karczewskiej
    Post edytowany przez obcy 2013-09-13 23:49:03