wypadek na krajowej 17 w okolicy Wiązowny
  • The user and all related content has been deleted.
  • Poza tym, że widziałem wrak między Mikulskimi a Jartonem po prawej stronie jadąc do Warszawy, to niespecjalnie więcej wniosę do kwestii samego wypadku. Biorąc pod uwagę stan samochodu, zaskoczony jestem, że ktokolwiek to przeżył.
    O wypadku wiedziałem z radia (Trójka) długo przed dojechaniem do miejsca zdarzenia (jechałem od Zakrętu). To co mnie najbardziej bulwersuje to to, że ludzie którzy kilkadziesiąt sekund wcześniej przejeżdżali obok śmiertelnego wypadku, bez oporów wyprzedzają na trzeciego - kilkukrotnie byłem spychany na pobocze. Jeśli tym kierowcom nawet tak drastyczne zdarzenia nie przywracają rozumu, to ja jestem przerażony i czuję się bezradny. Ktoś kiedyś wymyślił, że kierowcy którzy uzbierali trochę punktów mogą "zdjąć" je z rejestru zgłaszając się na dodatkowe szkolenia - mieli tam m. in. oglądać zdjęcia z poważnych wypadków... Po co?!
  • No właśnie szukałem czegoś na ten temat ale na żadnej stronie nie ma niczego na ten temat. Jechałem od strony Garwolina i dojechałem na miejsce dokładnie wtedy gdy pierwsza karetka przyjechała. Po prostu masakra.
  • Samochód co wbił się w drzewwo wyglądał przerażająco. Ale nie dziwota że do tego doszło, przecież tam tak jeżdżą, że włosy dęba stają.
  • Szwedzi na głupotę kierowców (częściowo) znaleźli sposób. W trakcie kursu na prawo jazdy trzeba przejść szkolenie na symulatorze w tym i symulację zderzeń czołowych, dachowania, potrącenia pieszego etc.
    Znajomy który zaliczył taki symulator twierdzi, że wrażenie jest takie, że człowiek przez wiele lat 9a może i do końca życia) będzie robił wszystko aby tylko nie doprowadzić do takich sytuacji. Przy dachowaniu realizm sytuacji jest podobno taki, że uczący się potrafią się posikać nie mówiąc o atakach histerii...
    Może nie byłoby to takie głupie gdyby i u nas każdy nabuzowany agresją młodzieniec zaliczał taki symulator....
  • Wiesz co, problem w tym, ze najczestszym sprawca wypadkow wcale nie jest "nabuzowany agresja mlodzieniec"... ale "zwykly, szary czlowiek" :(

    No i tez cala masa idiotow, wsrod ktorych sa ludzie nieogarniajacy rzeczywistosci - dzieci bogatych rodzicow (vide: opisywane na tym forum biale BMW "terenowe") czy ostatnio widziany przeze mnie staruszek, ktory ledwo chodzil, ledwo rozmawial, ledwo rozumial co sie do niego mowi... a przyjechal Honda Civic.

    PS.
    Staruszka nazywam idiota, nie przez brak szacunku dla siwizny, a przez brak szacunku dla umiejetnosci oceny wlasnych mozliwosci.
    Post edytowany przez v460 2013-09-25 14:28:51
  • Rodzinna tragedia koło Wiązowny
    Trzynastą w tym roku ofiarą śmiertelną na drogach powiatu otwockiego została 52-letnia mieszkanka Gdańska, która zginęła w okolicach Wiązowny. W ubiegłą niedzielę kobieta, jadąc krajową siedemnastką, z niewyjaśnionych przyczyn zjechała nagle z drogi i uderzyła w drzewo.

    https://www.facebook.com/photo.php?fbid=560462594007240&set=a.178052672248236.50550.178047968915373&type=1
  • To jest bardzo znamienne i częste stwierdzenie " z niewyjaśnionych przyczyn nagle zjechała z drogi ....". Pozwala ono przypuszczać, że sprawcą wypadku był wyprzedzający na trzeciego "nabuzowany agresją młodzieniec". Mieszkanka Gdańska chcąc uniknąć zderzenia zjechała z drogi i uderzyła w drzewo. Nie przypuszczam aby Młodzieniec się zatrzymał aby sprawdzić kto musiał zapłacić swoim życiem aby on mógł kilka sekund wcześniej dojechać do domu.
  • Jeszcze raz powtórzę (jako niemłodzieniec), że sprawcami większości wypadków są zwykli ludzie, a nie "nabuzowani młodzieńcy". Im wcześniej to wszyscy zrozumiemy, tym mniej będzie wypadków...

    Wypadków nie powodują ONI, ale MY. Każdy może być przyczyną / sprawcą / ofiarą wypadku.

    Kilka cytatów z różnych źródeł:

    "Statystycznie rzecz biorąc, sprawcą przestępstw drogowych jest Polak w wieku pomiędzy 30, a 49 lat, choć zdarzają się też dzieci. W zeszłym roku było 12, które nie przekroczyły 13 roku życia. Mieszka na wsi. Najczęściej ma stałą pracę, nie był uprzednio karany i nie ucieka z miejsca zdarzenia."

    "Analiza stanu bezpieczeństwa wykazała, że sprawcy wypadków drogowych najczęściej wywodzą się z grupy wiekowej 25 – 39 lat. Spowodowali oni 33% wypadków, zabitych i rannych w wypadkach zaistniałych z winy kierującego pojazdem. Kolejne grupy wiekowe, z których pochodzili sprawcy wypadków drogowych to: od 40 do 59 lat – 28% wypadków, od 18 do 24 lat – 19% wypadków, 60 i więcej – 16% wypadków."

    "Jest mężczyzną w wieku 25 – 39 lat, który w piątek jechał za szybko po jezdni między godziną 13 a 20."

    Czyli sprawcą wypadku nie jest tylko "kolo w dresie prowadzący jedną ręką zdezelowanego golfa, pod wpływem procentów w drodze powrotnej z dyskoteki". Na lubelskiej bardzo często widzę, jak na trzeciego wyprzedzają busiki prywatnych przewoźników pędzące do i z Lublina.
    Post edytowany przez v460 2013-09-25 15:12:17
  • v460 pisał(a):

    Jeszcze raz powtórzę (jako niemłodzieniec), że sprawcami większości wypadków są zwykli ludzie, a nie "nabuzowani młodzieńcy". Im wcześniej to wszyscy zrozumiemy, tym mniej będzie wypadków...

    Wypadków nie powodują ONI, ale MY. Każdy może być przyczyną / sprawcą / ofiarą wypadku.



    :) Jakie to charakterystyczne, że młodzieńców oskarżają niemłodzieńcy, niemłodzieńców młodzieńcy... Bardzo mi to przypomina obwinianie rowerzystów/motocyklistów o wypadki z ich udziałem przez samochodziarzy i odwrotnie, podczas gdy rozkład jest niemalże 50:50 (z lekkim odchyleniem jednak w stronę samochodów).
    KAŻDY może spowodować ów wypadek, a wniosek, że "z niewyjaśnionych przyczyn" = "ktoś ją wyprzedzał i zepchnął" jest równie zasadny co "złapała gumę, bo ktoś zgubił kawałek metalowego ostrza na drodze", "zasłabła", "chciała być uprzejma i na zakręcie ustąpiła wyprzedzającemu" (tu wina leżałaby w moim odczuciu po obu stronach). Może wyprzedzał dziadek, który nawet nie ogarniał rzeczywistości i nie zauważył co się za nim stało? (równie zasadne stwierdzenie) GDYBAMY, a to niestety ani nikomu życia nie przywróci, ani nie spowoduje, że sami zaczniemy z większą refleksją podchodzić do tego co robimy na drodze, pełni przekonania, że to nie tacy jak ja mogą spowodować wypadek, tylko Ci drudzy.
    Ja zauważyłem ciekawą prawidłowość, że skoro jest pobocze, to samochód jadący z przeciwka MUSI ustąpić miejsca wyprzedzającemu. Myślę, że jest to wina co najmniej połowy wypadków. Co ciekawe w wielu wypadkach na K17 nie bierze udziału młodzieniec ze świeżym prawkiem, tylko z min. kilkoma latami doświadczeń na karku. Serio, nie zauważyłem żadnych prawidłowości. Ostatnio rozkrzaczyła się rodzina z dziećmi, wcześniej kobieta min. 30 letnia zawinęła się na drzewie. Sam niedawno miałbym czołówkę, bo przy eSie ktoś na podwójnej ciągłej wyprzedzał, a ja akurat radio ściszałem.
    Post edytowany przez Mataj 2013-09-25 15:29:23
  • Mataj - jak to: "Jakie to charakterystyczne, że młodzieńców oskarżają niemłodzieńcy, niemłodzieńców młodzieńcy"??? Czytaj ze zrozumieniem - napisałem, że potencjalnym sprawcą wypadku drogowego jest każdy kto zbliża się do drogi, każdy kto prowadzi samochód. A nie ONI.

    Bardzo polecam wszystkim (no moze poza Hubertusem) ten oto artykul:
    http://wyborcza.pl/1,82949,6828746.html
  • Czytam ze zrozumieniem. ;) Chodziło mi o to, że realia są takie jak piszesz, a i tak wszyscy oskarżają się wzajemnie uważając, że ich problem nie dotyczy. Trochę jak z pijanym, który twierdzi, że jest trzeźwy.
  • Artykuł był w miarę rzetelny bo pisał lekarz a wymieniona gazetka jedynie cytowała,nawet przepisali gożkie słowa pod swoim adresem :)
  • O tym liście już kiedyś próbowaliśmy dyskutować na poprzednim "tymczasowym" forum. Jest to tak wielka kopalnia wątków, że nie wiem od czego zacząć.
    No to może od refleksji natury ogólnej - każdy może w tym tekście przeczytać co mu pasuje. Np. Hubertus pisze o gorzkich słowach pod adresem GW, a ja tam widzę raczej pochwałę rzetelności. Gorzkie słowa owszem padły, ale pod adresem wszystkich mediów (i nie tylko) w zakresie tworzenia wrażenia w sprawie przyczyn wypadków.
    Z jednym jestem skłonny się zgodzić z autorem listu - najczęściej zabójcą jest osoba "zwykła", a nie napruty gnojek. Tylko co z tego wynika? Zły system szkolenia? Bezmyślność? I tak, i nie. Ludzie popełniają błędy, dla mnie to pewne. Kto się NIGDY nie pomylił za kierownicą ręka w górę. Dodatkowo w tzw. długie weekendy samce alfa, po kielichu, chroniąc swoje prawo jazdy, decydują się powierzyć kierowanie pojazdem drugiej połowie, którą zazwyczaj trzymają na dystans od kluczyków. W gęstym ruchu za prowadzenie bierze się osoba mało doświadczona, która dodatkowo jest tylko fizycznym interfejsem do kierownicy i pedałów, sterowanym głosem z fotela pasażera.
    Co mi się bardzo nie podoba w tym liście? Wybiórcze i nieco tendencyjne podejście do statystyki - wszelkiej maści piraci drogowi mogą na podstawie tego tekstu argumentować np. że prowadzenie pod wpływem twardych narkotyków popitych mocnym alkoholem jest bezpieczniejsze od ślamazarnego, zgodnego z przepisami, poruszania się po mieście. Dlaczego? Bo rzadziej powoduje wypadki... Po lekturze tego listu pozostaje we mnie wrażenie, że autor nawołuje do pozostawienia w spokoju ludzi którzy zachowują się zgodnie z tym co nam się kładzie do głowy jako zachowania niebezpieczne i zajęcie się innym aspektem sprawy. Ale to moje subiektywne odczucie. Mam też wrażenie, że autor listu jest zwolennikiem szybkiej jazdy i przeszkadzają mu urządzenia, które służą tępieniu takich zachowań na drodze.
    Zastanawiam się jaki pośredni wpływ na wypadki mogą mieć szybcy i wściekli. Jako lekarz ma ogląd sprawy "przez dziurkę od klucza" - weźmy np. wypadek z maja koło Akwarium - ciekawe co trafiło do protokołu wstępnie i ostatecznie. Początkowo wiadomo było, że ford zjechał na lewą stronę drogi i trafił w BMW. Jakiś czas później pojawił się wątek czarnego seata, który mógł wytrącić forda z toru jazdy. Kierowca z forda już nie mógł się bronić i wyjaśniać przyczyn kolizji.
    Napisałem na wstępie, że zgadzam się z jednym z autorem listu - to nie do końca prawda. Zgadzam się także z konkluzją dot. bezmyślności (i pozostałych rzeczowników bliskoznacznych) kierowców jako główną przyczyną wypadów (ale rozumiemy nie do końca to samo pod tym terminem) i tym, że należy edukować, edukować, edukować.
  • Trzeba też budować drogi. Człowiek który szybko i bezproblemowo przemieszcza się na długie odległości i nie napotyka lasu znaków drogowych- strefy zabudowanej w srodku pustkowia tylko po to by kosić kierowców na fotopstryki jest mniej zestresowany i wypoczęty. Pilniej śledzi oznakowanie i otoczenie.

    Wyprowadźmy drogi krajowe z miast a szybko się okaże że statystyki spadają.
  • Hmm... szkoda ,że drogi u nas są jakie są :( Czytałam ostatnio ciekawy artykuł na temat wypadków ( nie pamiętam linka) ale przesłanie było mniej więcej takie ,że duża część wypadków( tych bez ewidentnej przyczyny teoretycznie) jest wg.policji zakamuflowanymi samobójstwami (ze wskazaniem na ubezpieczenie itp krach finansowy i możliwość zabezpieczenia rodziny), mnie to poraziło...no bo jak mozna załatwiać "swoje " sprawy kosztem bezpieczeństwa i życia innych....
    Taka ogólna uwaga .
  • Jak się szuka kozła ofiarnego to można i na samobójców zrzucić. Jak jedziesz dziurawa drogą,w koleinach zbiera się woda i ciągle tracisz przyczepność to nie jest powód do wypadków? Jak większość dróg krajowych przebiega przez centra miast,brak jest obwodnic i trase która w Niemczech pokonujesz w dwie godziny u nas robisz w 6do8 nie jest przyczyną wypadków jak dziennie możesz zrobić 9,5 godziny? Ktoś z dyskutantów prowadzi dostawczaka albo ciężarówkę zawodowo? Może zechciałby się podzielić informacjami gdzie w Europie jazda go najbardziej męczy?