Wójt zajmie się osobiście WZ
  • Wójt powołała nowe ciało doradcze w sprawach wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, któremu sama przewodniczy. Zespół opiniuje tzw. trudne wnioski. Które wnioski to są decyduje wójt. 
    Co mnie dziwi: 
    W zarządzaniu czytamy, że "Stanowiska Zespołu powinny być spójne z kierunkami rozwoju [tu brakuje chyba "i"] polityki przestrzennej Gminy Wiązowna, zawartymi w obowiązujących i projektowanych dokumentach planistycznych Gminy." Czy urzędnik wydający decyzję w imieniu wójta może się również kierować dokoumentami jeszcze nie obowiązującymi? 
    Czy zarządzenie wpłynie pozytywnie na jakość wydawanych decyzji? Czy rozmywa odpowiedzialność? Niby tylko zespół doradczy, ale głos pani Wójt jest zawsze odbierany jako doradczy? 
    Czas pokaże.

    Post edytowany przez obcy 2011-09-23 00:00:30
  • Ciekawe, jaka jest definicja "trudnych wniosków"? Czyżby P. Wójt chciała osobiście mieć wpływ na to co, gdzie, kiedy i jak się buduje? Fuj...
  • Bardzo "niekorupcjogenne" sformułowanie "trudny wniosek". 
    Z jednej strony wniosek trudny to wniosek, który jest ciężki do rozpatrzenia w prawnego punktu widzenia - dziwi mnie skąd pani wójt ma mieć większą w tej kwestii wiedzę od urzędników, z których szkolenia płaci UG. 
    Z drugiej strony wniosek trudny to wniosek, który mogli złożyć znajomi, krewni, lub wyjątkowo upierdliwi klienci UG, którzy mogą egzekwować ustawowy czas na załatwienie swoich spraw. Czytaj - załatwiani będą poza kolejnością. 
    Z trzeciej strony - optymistyczne założenia wpływów do budżetu są? SĄ! Trudne wnioski na wydanie warunków zabudowy na działkach zalewowych są? SĄ! Pozostaje jedna niewiadoma - kto ma interes w tym, żeby wydawać wnioski na zabudowę gdzie się da, również na działkach zalewowych, zwiększając wpływy do budżetu? Hmmmm...... Wiesz, bo ja nie wiem ;)

    Jak dla mnie takie tworzenie równoległych tworów trąci troszkę albo niewydolnością urzędniczą, albo wyjątkowym brakiem zaufania do współpracowników.
    Post edytowany przez Mataj 2011-09-23 10:53:26
  • No ja też nie wiem... ;)

    Ale najważniejsze żeby klient był zadowolony!

    :-D
  • Wow obcy  to co napisales jest fascynujace ,naprawde Pani Wojt przerosla sama siebie to ja juz wiem po co planowane jest zlikwidowanie BOM-u (Biura Obslugi Mieszkanca) bedzie miejsce dla (nowych) teraz wiem po co na gminych oficjalnych imprezach bawi sie  w paparacii. Powiem tak  zapewne do UG za niedlugo zapuka CBA pozdrawiam
  • obcy pisał(a):

    W zarządzaniu czytamy, że "Stanowiska Zespołu powinny być spójne z kierunkami rozwoju [tu brakuje chyba "i"] polityki przestrzennej Gminy Wiązowna, zawartymi w obowiązujących i projektowanych dokumentach planistycznych Gminy."





    W protokole posiedzenia Komisji Planowania i Strategii Rozwoju z 01.02.2011 r. czytamy:
    M.Peters przypomniała, że w obecnym stanie prawnym ustalenia Sudium nie są podstawą prawną do wydawania decyzji o warunkach zabudowy.

    Więc jak to jest? Zespół wydaje stanowisko spójne z Studium lub z projektem kolejnej zmiany Studium, a urzędnik wydający decyzję musi ignorować to stanowisko, bo Studium, a tym bardziej projekt Studium, nie może być podstawą tej decyzji?
  • Uchwalenie Studium tak naprawdę niewiele zmienia w kwestii wydawania WZ, dopóki nie ma miejscowych planów zagospodarowania. Wytyczne zawarte w Studium nie są wiążące.
  • Bazaar, słusznie piszesz, ale...
    co złego jest w sprawdzeniu, jak wydawane WZ "mają się" do dokumentów planistycznych (a więc niekoniecznie tylko Studium)? co złego jest w tym, ze gminni włodarze interesują się tym, jakie decyzje podejmują upoważnione przez nich osoby? co złego jest w próbie (jak skutecznej, czas pokaże) opanowania ładnie na tym forum nazwanej "dzikiej urbanizacji"?

    no właśnie, w temacie tejże: forumowicze narzekają na to niefortunne zjawisko, a zarazem krytykują próbę ogarnięcia tematu przez Urząd (nie podając oczywiście żadnego lepszego pomysłu)
    jak by na to nie patrzeć, przy pierwszej próbie okiełznania, "dzika urbanizacja" podnosi swój ohydny łeb... ;)
  • Ja nie widzę niczego złego w urbanizacji (niekoniecznie "dzikiej") - byle nie na terenach zalewowych, leśnych, rezerwatach itp. I tak nie uciekniemy od tego. Rolnictwo zanika, a chyba nikt nie będzie uprawiał pola dla hobby, czy też dobrego samopoczucia innych osób. Osobiście znam osoby, które z jednej strony chciały by mieć "piękny widok na pole", bo zakupiły 800 metrową działkę obok w tzw. leżącym bloku, a z drugiej strony przeszkadza im kurz i hałas ciągnika uprawiającego owe pole (nawet policję wzywają). Najchętniej to widziały by na owym polu tereny zielone, gdzie można wyjść na spacer z psem i jeszcze żeby właściciel dbał o wykoszenie trawy (tylko cicho!) itp. Tak łatwo rozporządza się cudzym majątkiem...
    Post edytowany przez bazaar 2011-09-29 18:50:24
  • MPT pisał(a):

    no właśnie, w temacie tejże: forumowicze narzekają na to niefortunne zjawisko, a zarazem krytykują próbę ogarnięcia tematu przez Urząd (nie podając oczywiście żadnego lepszego pomysłu)
    jak by na to nie patrzeć, przy pierwszej próbie okiełznania, "dzika urbanizacja" podnosi swój ohydny łeb... ;)



    Przyznasz, że taki sposób chodzenia na skróty wydaje się być "dość" korupcjogenny... Powoduje wrażenie, że niektóre sprawy będą załatwiane "na skróty". Wydaje mi się, że w większości organizacji, jeśli dział nie radzi sobie z pracą, to próbuje się reformować dział, a nie tworzyć kolejne? Przynajmniej tak mnie na studiach uczyli, zdaję sobie sprawę, że inżynieria produkcji to "trochę" co innego, ale sama logika rozwiązania wydaje mi się nieuzbrojonym okiem błędna.

    Ps. Również nie widzę w urbanizacji nic złego, zwłaszcza, że przy takich działkach, to można sobie paprykę uprawiać i pytać premiera jak jego rzyć... 
    Post edytowany przez Mataj 2011-09-29 21:34:46