Zespół Szkolno-Gimnazjalny w Wiązownie informacje i opinie
  • Majka102 pisał(a):

    @Joanna Problem w tym, że nie wszystkie klasy uczy Pani Gleba. Jest ona przykładem młodej kadry której się chce działać.


    Ale nawet jej nie udało się "zebrać tłumów". Rok, dwa lata temu były organizowane przez szkołę takie dni tematyczne pod koniec lub na początku wakacji? Moja dwójka poszła wówczas na kilkugodzinne zajęcia matematyczne prowadzone przez p. Glebę. Były rewelacyjne, ale o ile pamiętam to uczestniczył w nich (poza moją dwójką) tylko jeden chłopiec - na całą podstawówkę...

    Nie wiem, moim dzieciom póki co się chce. Oczywiście nie będę zaprzeczać - "pracuję nad nimi" i ciągle ich motywuję, żeby chodzili na te zajęcia, które oferuje szkoła. Wierz mi, nie było łatwo namówić nastolatka na udział w przedstawieniu teatralnym, gdzie występowały praktycznie same dziewczyny, a on miał główną rolę. Ale udało się ... Dzięki pani Ani Żdanuk - Nowakowskiej, angielski w gimnazjum jest naprawdę na dobrym poziomie, a mój syn dzięki szkole i wymienione wyżej pani, pojechał wraz z kilkoma innymi uczniami na wymianę młodzieży do Luksemburga. We wrześniu ub. r. byli na Euroweeku w Długopolu, teraz szykuje się chyba fajna wycieczka do Paryża?

    Ja przede wszystkim sobie cenię szkołę w Wiązownie, za normalność... Być może wynika to z faktu, że mój syn w klasie I-III chodził do szkoły płatnej, społecznej... Ja kończyłam tzw. renomowane liceum warszawskie i wiem co to znaczy wyścig szczurów - tego zawsze chciałam dzieciom oszczędzić. Może łatwiej mi było na studiach, ale poczucie mojej wartości mocno ucierpiało w okresie licealnym... Moje dzieci uczą się więc własnym tempem, bez chorej rywalizacji. Mój syn wraca ze szkoły i ma czas, żeby robić to co lubi - czyli programować lub pograć z kolegami z klasy on-line na komputerze... Moja córka ma czas, żeby się spotkać z koleżankami.. W Warszawie takich spotkań nie było...

    Dla mnie szkoła to miejsce, gdzie dziecko ma się nauczyć przede wszystkim współpracy w grupie, czy innych umiejętności tak potrzebnych w życiu, np. publicznych wystąpień - dlatego zawsze namawiam swoje dzieci na udział w akademiach organizowanych przez szkołę, czy przedstawieniach... Bo tego nie da im żadna książka....

    Mam porównanie ze szkołą warszawską i na prawdę nie widzę powodów, żeby aż tak demonizować szkołę w Wiązownie :)

    Nas (mnie i moje dzieci), szkoła nie boli i oby tak pozostało jak najdłużej :)
  • och aga_4 czekałam na ten argument_ zazwyczaj staram się nie włączać w dyskusję, bo nie widzę w niej większego sensu, po jakiejś chwili każdy udowadnia co innego i z dyskusji nici :( Czyżbym pisała o czym innym, czy brak mowy o rodzicach?? nie sądzę

    "(...)oczywiście można mówić, że dzieciom się nie chce (tylko którym dzieciom się chce ) - wszystko zależy oczywiście od nas dorosłych od naszej postawy i naszego przekazywania wzorców i zachęcania do rozwijania swoich horyzontów. Dzieci stety/ niestety przebywają w szkole dużą/większą część dnia - tam też "nasiąkają" postawami nauczycieli i rówieśników."
  • @abc Zgadzam się z tobą i niczego innego nie udowadniam, a już najmniej zależy mi na ściągnięciu dyskusji na inne tory :)

    Z info tutaj wychodzi, że ZSG to jakiś ewenement na okolicę z najniższym poziomem ( patrz egzamin gimnazjalny), z brakiem zajęć dodatkowych, z kłótniami nauczycieli i rodziców o jakieś byle g... za przeproszeniem.

    Dlatego czekałam na dobre opinie o tej szkole, bo nie chciało mi się wierzyć, że na 700-800 dzieci, chyba jest aż tak dużo, ktoś wypowie się pozytywnie.
    Czyli co? znów wychodzi byle jak: wszyscy (a może określone osoby?) są w stanie narzekać, wieszać psy, wymyślać niestworzone historie i puszczać dzieci do tej szkoły?
    No to jak dziecko słyszy w domu, że zajęcia dodatkowe nieciekawe ( a które byłby ciekawe wg rodziców?), że ta i tamta nauczycielka to mądra do końca nie jest, a i w ogóle z poprzedniej epoki, jak się ktoś na tym forum wyżej wypowiedział (czyt. stara?) etc. To wychodzi taka sytuacja, o jakiej pisze Joanna: są zajęcia, ale chętnych jak na lekarstwo.
    Czy coś przeoczyłam?
    Post edytowany przez [Deleted User] 2015-03-06 18:44:21
  • Rozmawiałam jeszcze dzisiaj z dziećmi i generalnie zwracają uwagę na problemy lokalowe szkoły. Kilka lat temu gimnazjum było "oddzielone" od podstawówki. Młodszym uczniom nie wolno było wchodzić "na górę". Teraz biegają tam maluchy. Tak duży napływ najmłodszych dzieci sprawił, że zaczęło brakować sal. Przeorganizowano całą szkołę, kosztem chyba gimnazjum. Z 3? sal informatycznych utworzono jedną i jest problem z kołem informatycznym bo jedyna sala jest codziennie zajęta do 8 czy 9 lekcji... Jest problem z zajęciami WF - nie bardzo jest gdzie ćwiczyć przy kiepskiej pogodzie. Szatnie też zostały "zabrane" gimnazjum.. Kiedyś było nie do pomyślenia, żeby uczniowie klasy III SP mieli szatnię od strony gimnazjum i klas IV-VI.
    Zrobił się z tej szkoły moloch, który dosłownie trzeszczy w szwach. Dobrze, że rusza Malcanów. Liczę że sytuacja w szkole w Wiązownie zmieni się na plus, po przejściu części dzieci do nowej szkoły.

    A skok w ilości dzieci jest naprawdę ogromny. Jak córka dołączała do szkoły to były po 3 klasy z każdego rocznika i jedna zerówka . Już w wtedy miałam wrażenie, że jest ciasno... Ale w tym roku są aż 2 zerówki, 5! klas I, 4 klasy II, 4 klasy III, 3 klasy IV, 4 klasy V i 3 klasy VI.

    Dlatego do mnie nie przemawiają do końca argumenty stawiające za wzór gimnazjum w Gliniance... Moim zdaniem, przy obecnych problemach lokalowych nie da się porównywać obu gimnazjów. Zresztą z jakiś powodów gimnazjum w Gliniance broniło się "rękami i nogami" przed "wprowadzeniem" do budynku dzieci z podstawówki z Glinianki...
    Post edytowany przez [Deleted User] 2015-03-06 19:11:37
  • Glinianka broni się i teraz... przed pierwszakami i też jest ciasno jak nie wiem co.
    Post edytowany przez [Deleted User] 2015-03-06 20:27:02
  • @Aga_4. Jeżeli zależy Ci na dyskusji (a Ty rozpoczęłaś ten wątek) porozmawiajmy może o konkretach. Ja jako rodzic bardzo bym chciała wiedzieć, jakie to zajęcia dodatkowe zostały przez nauczycieli zaplanowane/zabudżetowane i zostały "olane" przez dzieci, w tym i przez moje dziecko, za przykładem - jak sugerujesz - złego nastawienia rodziców. Moje dziecko chodzi do szkoły 5 lat, a ja nie otrzymałam żadnej informacji np. na zebraniu, że taka sytuacja ma miejsce. A na zebraniu jestem zawsze. Jeżeli Ty masz jakieś pytania - ja na nie odpowiem zgodnie ze stanem faktycznym.
    Każdy rodzic ma inne oczekiwania od instytucji szkoły, jedni oczekują przede wszystkim dobrej atmosfery dla rozwoju dziecka, inni - rozwoju umiejętności technicznych i wysokiego poziomu. I nikt z nas nie odpowie teraz co jest ważniejsze i na co lepiej stawiać w życiu.
    Pytasz też, dlaczego mimo niezbyt pozytywnych opinii dzieci nadal chodzą do tej szkoły? Moja odpowiedź brzmi - nie mogę zrezygnować z pracy i poświęcić się wożeniu dzieci do szkoły w Warszawie, lub chociażby w Józefowie. A komunikacji z Józefowem czy Otwockiem jak na razie brak. Ale z tych paru lat wysnułam jeden wniosek, jeżeli mi zależy na przyszłości dzieci, to sama muszę zadbać o ich rozwój i łożyć na dodatkowe zajęcia na maksa. Wiem dobrze, że szkoła mnie nie wyręczy. To jako rodzic. Ale jako podatnik mam prawo wymagać, aby nauczyciele wywiązywali się ze swoich obowiązków, tak jak tego wymaga się ode mnie. Rodzice i dzieci to nic innego jak specyficzni klienci instytucji o nazwie szkoła. I ciekawa jestem, co by powiedziały panie nauczycielki, jakby spotkały się z takim samym stylem jak ich w moim miejscu pracy, a nasze spotkanie jest całkiem realne.
    I jasne jest też to, że wszystkie wygłoszone na forum uwagi nie dotyczą wszystkich nauczycieli. Możemy założyć wątek na temat nauczycieli pozytywnie ocenianych przez dzieci i rodziców. Pewnie ucieszyłyby ich laurki, chociażby anonimowe.
  • Majka102 pisał(a):

    @Aga_4. Jeżeli zależy Ci na dyskusji (a Ty rozpoczęłaś ten wątek) porozmawiajmy może o konkretach. Ja jako rodzic bardzo bym chciała wiedzieć, jakie to zajęcia dodatkowe zostały przez nauczycieli zaplanowane/zabudżetowane i zostały "olane" przez dzieci, w tym i przez moje dziecko, za przykładem - jak sugerujesz - złego nastawienia rodziców.



    Przykro mi, ale nie mogę udzielić Ci rzetelnej odpowiedzi (np. takiej jak Joanna), bo nigdy nie miałam do czynienia z tą szkołą i moje dzieci do niej nie uczęszczają. Ale jedno z nich na "nieszczęście" objął w tym roku obowiązek szkolny... więc zaczęłam szukać jakichś informacji i opinii. Stąd rozpoczęcie przeze mnie wątku o ZSG.

    Ale jak przeczytasz dokładnie to, co napisała Joanna, to tam znajdziesz informacje o "olanych" przez dzieci zajęciach :)

    Ponawiam pytanie: do szkoły uczęszcza 700 dzieci. To przy naciąganych założeniach dwa razy tyle rodziców. Czy na 1400 osób tylko jedna jest w stanie wypowiedziec się pozytywnie o tej szkole?
    Z kolei, czy jeśli byłoby tak w tej szkole fatalnie jak przedstawia to kilkoro rodziców, pozostali byliby bierni i nic z tym nie zrobili? Coś w tej stuacji jest nie tak. Tylko co?


    Jeśli chodzi o laurki dla nauczycieli, to oczywiście mogę założyć taki wątek, ale wtedy warto by może umieszczać laurki również dla nauczycieli z innych szkół ? Czy ktoś jeszcze może się wypowiedzieć w kwesti wątku o laurkach?
    Dziękuję.
    Post edytowany przez [Deleted User] 2015-03-07 18:14:51
  • Ja tam nie mam nic do tej szkoły. Moje dzieci ukończyły podstawówkę i gimnazjum. Zawsze powtarzałam im że trzeba się wszędzie uczyć, czy to będzie taka szkoła czy inna. Podstawa programowa jest jednakowa. Nauczycieli mało znam, więcej wychowawców moich dzieci. Nigdy nie mieliśmy żadnych konfliktów. Wiem tylko tyle że nie wolno przy dzieciach żle mówić o szkole i nauczycielach. Szkoła powinna dużo od dzieci wymagać, a rodzic powinien zachęcać dzieci do nauki i pomagać mu, a nie krytykować nauczycieli, że znowu coś wymyślili. Rodzic powinien wspierać szkołę, a nie wytykać tylko błedy, że w Warszawie to tak i tak. Tu jest zespół szkół wiejskich i nie trzeba się tego wstydzić bo w końcu mieszkamy na wsi z własnego wyboru. Jak komuś nie pasuje to niech wozi dzieci do szkoły do Warszawy lub szkoły prywatnej.
  • @sarna_lesna - Święte słowa! Jako rodzice wymagamy od szkoły autorytetu, który sami, jako rodzice, podkopujemy. Nie wiem jak w szkole wygląda ta współpraca, ale oby jak najlepiej.
  • I cóż to za argument, że tu jest szkoła wiejska. Co to w ogóle jest za argument. Nie przypominam sobie żeby studia nauczycielskie informowały "jeżeli chcesz pracować w przyszłości na wsi to są wymagania dla ciebie i nauczymy cię jak uczyć od -do" :p
    Szkoła to szkoła i tyle. Nieważne gdzie się mieści. Tym bardziej, że nie znajdujemy się w Pcimiu Dolnym, tylko 20 km od Warszawy - czyli jednak mamy bliżej niż nie jedna wieś w Polsce do miasta. Dodatkowo, jak pokazują liczne historie, niejedna wiejska szkoła jest lepsza niż miejska. I w końcu chyba nie jest to jedyna duża szkoła w Polsce. Pytanie jak sobie radzi z uczniami i tyle. Fakt faktem, opinii nie ma dobrej -a z opinią jak z zaufaniem jak się ją raz utraci, to nie łatwo ją odzyskać
    Przytaczana przeze mnie SP na Bajkowej na Wawrze ma ok 1000 uczniów i jakoś sobie nieźle radzi, a nawet lepiej niż nieźle :p i to nawet przez dłużej niż 1 rok :P Nic tylko patrzeć i się uczyć i przenosić dobre wzorce. Ale zawsze możemy ponarzekać: że uczniowie nie tacy czy inni, bo na zajęcia pozalekcyjne niechętnie chodzą, że szkoła ze wsi więc nie ma co wymagać (a ja właśnie od takich wymagam jeszcze więcej), że uczniów za dużo (pewnie mniej nie będzie w najbliższym czasie + dodatkowo w każdej szkole publicznej jest ich dużo) itp itd
  • Zgadzam się z abc całkowicie. Z takim "wyluzowanym" podejściem do szkolnictwa nie powinniśmy się dziwić, ze w gminie jest taki stopień bezrobocia. Dla mnie to efekt domina - slaba podstawówka i gimnazjum, na dobre liceum i studia nie ma juz szans. Chyba, że dziecko jest wybitnym orłem i samo się w porę ogarnie.
  • jak grochem o ścianę...
    Post edytowany przez struceladam 2015-03-12 09:02:32
  • Ja w sprawie nieobecności Pani od polskiego kże będę wierzyć dzieciom. Zastanawiają mnie rozbieżności między relacja dzieci a informacją o zastępstwach na stronie i w dzienniczku elektronicznym.
  • Na prośbę Autora usuwam cytat.



    Post edytowany przez Bjarni 2015-03-11 15:26:42
  • Do struceladam.

    Wg WWW.eporady-prawne.pl

    " Podstawową przyczyną w większości przypadków ( mobbingu) według sporządzonych badań , którą należy zapamiętać , jest zła organizacja pracy !!!!!!!


    Tak , to nie jest zazwyczaj wina żle wykonujących swoje obowiązki pracowników , lecz zły system pracy narzucony najczęściej przez pracodawcę , a więc i często można tutaj mówić o braku kwalifikacji na danych stanowiskach wyższych czy też pracodawcy , który zajmuje się zarządzaniem całej firmy.
    Niestety relacje oparte na strachu nie są niczym dobrym , a już na pewno nie budującym pozytywnej atmosfery w pracy."



    Obecna sytuacja w szkole i jej rozwiązanie, jest testem dla " nowych władz".
    To co opisujesz jest znane większości mieszkańcom Wiązowny.
    Chociaż nie głosowałem na obecnego Wójta jestem pełen nadziei , że rozwiąże problem złego zarządzania tą szkołą.
  • struceladam pisał(a):

    w dość obraźliwy sposób, że nie czuje większej sympatii do pani dyrektor ZSG. Proszę pamiętać, że wpisy jak ten mówią więcej o osobie piszącej niż o wymienionych w nich osobach, i właśnie rzucą niekorzystne światło na nauczycieli w tej szkole.
  • Wpis Pana Administratora trąci myśleniem, że jak zgwałcą kobietę to sama jest sobie winna.
  • Bjarni, to faktycznie nie jest miejsce do załatwiania takich spraw, więc proszę cię o usunięcie cytatu z mojego postu, bo to tylko wprowadza niepotrzebny zamęt i raczej faktycznie nie pomaga.
    Dzięki