Dopłaty do remontów powiatowych
  • Jestem świeżo po lekturze artykułu o "Jednogłośnym absolutorium" i tak się zastanawiam - czy dopłaty do remontów dróg powiatowych to konieczność? Czy raczej uprzejmość?
    Radna Sokołowska twierdzi, że to drogi powiatowe, więc niech Powiat sam je remontuje. Z drugiej strony wójt Bętkowska, że remonty są na terenie gminy, więc korzystają z nich mieszkańcy gminy.

    Nic w sumie odkrywczego w obu stanowiskach nie ma, bo oczywistym jest, że teren starostwa to nie tylko Otwock, ale również tereny gmin. Oczywistym jest, że korzystają z tych dróg mieszkańcy gminy, ale również..... starostwa. W końcu każdy z nas jest mieszkańcem starostwa.

    Jako, że jest sezon ogórkowy i generalnie wiele osób (również radnych) ma w d... no ok... "nie uważa za najistotniejsze" zajmowanie się sprawą tych dopłat - zastanawiam się czysto teoretycznie czy taka forma remontowania jest uczciwa i zasadna.
    Z jednej strony jesteśmy mieszkańcami gminy, z drugiej - mieszkańcami starostwa. Skoro płacimy podatki jako mieszkańcy gminy, płacimy je również jako mieszkańcy starostwa. Czy powinniśmy wobec tego płacić za remonty dróg powiatowych, skoro nasze gminne pozostawiają tak wiele do życzenia? Z drugiej strony - chyba lepiej współpracując, robić więcej, niż mniej.

    Rozważając problem czysto teoretycznie wychodzę z założenia, że z dróg powiatowych korzystają głównie mieszkańcy powiatu - tak, my również, ale także mieszkańcy Otwocka, Celestynowa, Józefowa, etc... Z dróg gminnych w zasadzie tylko mieszkańcy.
    No i idąc dalej można zadać pytanie - może dorzućmy się marszałkowi na drogi wojewódzkie (w końcu również korzystają z nich mieszkańcy), dorzućmy się GDDKiA na S2 - przecież też byśmy z niej korzystali...

    O ile wydaje mi się, że gmina powinna stawiać na współpracę, to w tym przypadku (drogowym) jakoś nie mogę się oprzeć twierdzeniu, że:
    "Róbmy swoje,
    Pewne jest to jedno, że
    Róbmy swoje,
    Póki jeszcze ciut się chce,
    Skromniutko ot, na swoją miarkę
    Majstrujmy coś, chociażby arkę - tatusiu,
    Róbmy swoje,
    Może to coś da? Kto wie?..."

    I choć na odzew wielki na forum nie liczę, to warto się nad tym chwilkę zastanowić, a w swoim twierdzeniu wcale tak kategoryczny też nie jestem....
  • Pogoda moczeniu nóg w rzece nie sprzyja, to się wypowiem ;)
    „Chodziło o projekt chodnika w drodze powiatowej – ul. Wrzosowej w Gliniance na odcinku 650 metrów od ul. Napoleońskiej; o przebudowę chodnika w drodze powiatowej – ul. Kościelnej w miejscowości Wiązowna na odcinku od ul. Nadrzecznej do ul. Kąckiej;”
    W tych dwóch przypadkach nie mam wątpliwości. Chodnik, choćby dla połowy mieszkańców jednej miejscowości, w planach budżetowych nie wygra z naprawą zapadającego się mostku (w Żanęcinie na łuku np.) z którego korzystają mieszkańcy wielu miejscowości. O ile wiem mieszkańcy Glinianki o chodnik na Wrzosowej monitują od kilkunastu lat i, tak jak Zakręt, przeznaczyli na to środki sołeckie. Tu chodzi o realne poprawienie bezpieczeństwa mieszkańców gminy, w tym tych najmłodszych, którzy samochodami i autobusem do szkoły nie jeżdżą, bo mają zbyt blisko. Warto zobaczyć, co dzieje się rano przy szkole w Gliniance, i nie chodzi o parkowanie aut, a natężenie ruchu.
    Jeśli chodzi o „asfaltowanie” ulic, rzecz jest dyskusyjna, tak jak piszesz. Czy powiat nie ma kasy na wszystkie drogi, czy bardziej w naszej gminie? Czy bardziej dlatego, że nasza gmina „sama zwykła za to płacić”, czy jest jakiś inny problem w relacjach z powiatem?
  • Mataj pisał(a):

    No i idąc dalej można zadać pytanie - może dorzućmy się marszałkowi na drogi wojewódzkie (w końcu również korzystają z nich mieszkańcy), dorzućmy się GDDKiA na S2 - przecież też byśmy z niej korzystali...


    Gmina już dorzuca się marszałkowi. Chodnik przy Lubelskiej został w dużej mierze sfinansowany przez Gminę.
    Jeśli chodzi o współpracę z GDDKiA to ja oczekiwałbym więcej aktywności od strony Gminy, jeśli chodzi bezpieczeństwo, np. na K17 w Majdanie. Rozumiem, że większe inwestycje w 17stkę przed budową drogi ekspresowej są niemożliwe. Ale jeżdżąc po kraju widzę dużo przykładów, jak można poprawić bezpieczeństwo na drogach krajowych np. poprzez sensowne oznakowanie poziome. Mam jednak wrażenie, że bezpieczeństwo mieszkańców nie jest dla władz Gminy największym priorytetem.

    passim pisał(a):

    Czy powiat nie ma kasy na wszystkie drogi, czy bardziej w naszej gminie? Czy bardziej dlatego, że nasza gmina „sama zwykła za to płacić”, czy jest jakiś inny problem w relacjach z powiatem?


    Mi się wydaję, że podział środków powiatu na drogi powiatowe jest dość transparentny. Nie słyszałem od władz Gminy lub od radnych powiatowych z naszej Gminy (Budny, Zdunik), że kryteria są niesprawiedliwe. Środków jest po prostu za mało. Na początku kadencji starosta wpadła na pomysł przekazania gminom odpowiedzialności za utrzymanie dróg powiatowych za pieniądze, które powiat za to przeznacza. Wiadomo, jaka była reakcja gmin.
  • O ile argument p. Budnego z Janosikowym jest zasadny, o tyle Janosikowe to nie jest problem 2-3 lat.
    Na początku kadencji starostwa wpadła na pomysł przekazania gminom odpowiedzialności za utrzymanie dróg powiatowych, ale mnie nie dziwi dlaczego gmina ich nie przyjęła.
    Nie znam się, więc się wypowiem ;) Mam wrażenie, że gmina nawet nie dysponuje sprzętem, który pozwoliłby na przeprowadzenie dobrych napraw. Zresztą drogi to takie śmierdzące jajo, które jeden samorząd próbuje podrzucić drugiemu.
  • a mój dziadek opowiadał, że jadąc do Warszawy najtrudniej było w Majdanie, bo w mokre lata konie grzęzły w bagnie ;)
    (tak mi się przypomniało, trochę nie na temat)

  • passim pisał(a):

    a mój dziadek opowiadał, że jadąc do Warszawy najtrudniej było w Majdanie, bo w mokre lata konie grzęzły w bagnie ;)


    Dobre!
    Teraz my się wygodnickie zrobili ;) No ale z drugiej strony, kiedys czas byl bardziej "wzgledny" ;)
  • A i wóz koła drewniane...